104. Nowa wojna domowa?

Podkast amerykański - Podcast autorstwa Piotr Tarczyński i Łukasz Pawłowski - Soboty

O tym, że amerykańskie społeczeństwo jest głęboko podzielone nie trzeba nikogo przekonywać. Odsetek Republikanów mających „bardzo negatywną opinię” o Demokratach wzrósł z 21 procent w roku 1994 do 62 procent obecnie. Nieco ponad połowa Demokratów ma równie negatywne zdanie o Republikanach, chociaż jeszcze w 1994 roku było to jedynie 17 procent. Coraz częściej za największe zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju Amerykanie uznają nie wpływy innych państw, ale właśnie swoich rodaków. Zwolennicy obu partii często różnią się pod względem wieku, pochodzenia etnicznego, religijności, gdzie indziej mieszkają i nie chcą mieć ze sobą nic wspólnego. Te negatywne oceny przekładają się na poglądy dotyczące tego jak walczyć z politycznymi przeciwnikami. Czy należy powstrzymać ich siłą? Rozmaite sondaże wskazują na identyczne zjawisko – poziom akceptacji dla przemocy politycznej rośnie. Dziś nawet co trzeci Amerykanin uznaje ją za niekiedy uzasadnioną. Mowa o dziesiątkach milionów obywateli. Rzecz jasna, od zdania wyrażonego w sondażu do działania daleka droga. Problem w tym, że wielu Amerykanów przechodzi od opinii do czynów. Liczba gróźb kierowanych pod adresem polityków rośnie, podobnie jak liczba organizacji paramilitarnych i ataków motywowanych politycznie. Zagrożenie nie rozkłada się jednak równomiernie między prawicę i lewicę. FBI i Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego już w czasach Donalda Trumpa i przed atakiem na Kapitol ostrzegały, że największe zagrożenie terrorystyczne stanowią obecnie prawicowi ekstremiści. Amerykanie spodziewają się narastania przemocy politycznej, a liczba sprzedawanych sztuk broni osiąga rekordowe poziomy. O możliwości wybuchu nowej wojny domowej dyskutuje się w największych mediach, powstają na ten temat książki oraz sążniste analizy zamawiane przez think-tanki. Jak miałaby wyglądać taka wojna? Dlaczego dziś wydaje się bardziej prawdopodobna niż, powiedzmy, w burzliwych latach 60. XX wieku? Co można zrobić, aby jej zapobiec? I czy w ogóle rozmawiając na ten temat nie sprawiamy, że zagrożenie wrasta?