Morawiecki topi kandydatów PiS na prezydenta. Kaczyński tuli narodowców. Tusk i Duda się okładają #OnetAudio

Stan Wyjątkowy - Podcast autorstwa Onet - Soboty

[AUTOPROMOCJA] Pełną wersję video możesz obejrzeć tu: https://wiadomosci.onet.pl/stan-wyjatkowy-podcast-onetu   Pełnej wersji podcastu posłuchasz w aplikacji Onet Audio. Możesz pobrać ją tutaj: https://onetaudio.app.link/StanWyjatkowy Jest, a jakby go nie było. Ex-premier Mateusz Morawiecki zniknął z pierwszej linii politycznego frontu. Ale to nie znaczy, że nie uprawia polityki. Wręcz przeciwnie. Robi politykę w jej absolutnie esencjonalnie formie — czyli jątrzy i knuje. Twórcy słuchowiska politycznego „Stan Wyjątkowy” Andrzej Stankiewicz i Kamil Dziubka odnajdują macki Morawieckiego w większości kluczowych politycznych spraw, które dzieją się na prawicy. Jest Morawiecki skryty w aferze Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, która może doprowadzić PiS do politycznej katastrofy. Zakulisowo działa przy procesie wyboru prezydenckiego kandydata z obozu PiS, co także może doprowadzić do przetasowań na prawicy. Potajemnie knuje z prezydentem, który ustawia się w coraz większej kontrze do prezesa PiS. Tak, tak — na nasze oko pan Mateusz już rozpoczął cichą walkę o przejęcie schedy po Kaczyńskim. W tym wydaniu „Stanu Wyjątkowego” pokazujemy, jak Morawiecki topi kolejnych wybrańców Kaczyńskiego do prezydentury. Cel jest prosty — zmuszenie prezesa, aby na kandydata PiS wybrał Morawieckiego. Prezes czuje pismo nosem i oficjalnie wyklucza takie rozwiązanie. Ale to dopiero początek tej gry, w której Kaczyński — pozbawiany kolejnych, całkiem ciekawych kandydatów — jest w coraz trudniejszej sytuacji. Jeśli PiS przegra prezydenturę, to cały aparat władzy będzie mniej lub bardziej bezpośrednio kontrolowany przez Donalda Tuska. A on — nie miejmy wątpliwości — wykończy PiS. Może szybciej, może wolniej — ale na pewno systematycznie. Na nasze oko Kaczyński zaczyna powoli tracić społeczny słuch, zresztą takie głosy słyszymy także z wewnątrz PiS. W tej chwili na kandydata chce wyznaczyć szefa IPN, prawicowego radykała Karola Nawrockiego. Jednocześnie prezes składa ofertę wszystkim środowiskom narodowym. Chce zostać ich protektorem przed władzą Tuska, którego służby zaczynają pukać do narodowców o poranku. Kaczyński zadeklarował nawet, że po raz drugi w życiu pójdzie na Marsz Niepodległości — pierwszy raz maszerował w 2018 r., za rządów PiS, gdy w setną rocznicę odzyskania niepodległości podjął pierwszą próbę podporządkowania sobie narodowców. Szkopuł w tym, że to środowiska głośne, ale nieliczne. W dodatku sojusz z brunatnymi, gładko przystrzyżonymi może odstręczyć wyborców środka, których Kaczyński potrzebuje, żeby jego kandydat wygrał prezydenturę. Quo vadis, prezesie?