"Najwspanialsza noc w historii popu" to też najwspanialsze półtorej godziny przed ekranem? #OnetAudio

O serialach - Podcast autorstwa Onet - Piątki

Kategorie:

Całość bezpłatnie TYLKO w aplikacji Onet Audio. Bartosz Węglarczyk i Piotr Markiewicz ponownie spotykają się, by w odcinku nadawanym na żywo, porozmawiać o nowościach z wielkiego i srebrnego ekranu. Tym razem prowadzący wzięli na tapet między innymi film "Najwspanialsza noc w historii popu", który opowiada historię pewnej styczniowej nocy 1985 roku, gdy w jednym miejscu spotkało się kilka największych gwiazd muzyki, by nagrać hitowy przebój "We Are The World". Zapraszamy do słuchania! — Są same pozytywne recenzje i ja też nie będę mówił nic złego na ten film — zaczyna Piotr Markiewicz, odnosząc się do produkcji Netflixa "Najwspanialsza noc w historii popu" ("The Greatest Night in Pop") — Wolałbym, żeby był trochę inaczej skonstruowany, natomiast jest tam tyle wspaniałych smaczków i tyle wspaniałego podejścia... Uważam, że Quincy Jones powinien być dużo bardziej wybity w tym filmie, bo on musiał naprawdę dużo wykminić. To nie jest tak, że oni nagrali i zaśpiewali, tylko on musiał sobie wyobrazić, którą ścieżkę, które wokale razem, dogrywamy chór, ktoś śpiewa acapella, później mamy Michaela Jacksona nagranego zupełnie osobno. Jak on to pięknie ogarnął! — Jestem zafascynowany tym serialem — mówi o czwartym sezonie "True Detective" Bartosz Węglarczyk, dodając: — Nadal uważam, że nowy sezon w ogóle nie trzyma konwencji poprzednich sezonów. To nie jest "True Detective". Po prostu. Natomiast sam w sobie jest absolutnie genialnym serialem. Aktorzy są wspaniali, a Jodie Foster jest bezklasowa, bo nawet nie można powiedzieć, że jest pierwszej klasy. Jest poza klasami. Absolutnie genialna.