Seks, status i sens czyli wszystko sprowadza się do władzy

Zen Jaskiniowca – zrozumieć i wcielić - Podcast autorstwa Zen Jaskiniowca – zrozumieć i wcielić

Parę dni temu wrzuciłem na fanpage ZenJaskiniowca kilka moich przemyśleń dotyczących tego, co nami rządzi. Jeśli ich nie znasz, oto one. Jeśli je znasz - polecam odświeżyć pamięć, bo dziś pójdziemy głębiej. .......................................................................................................................................................... LUŹNE PRZEMYŚLENIA Tak sobie wczoraj doszedłem do wniosku, że (generalizując) ludzkim życiem rządzą 3 litery S. 3) SEKS - w znaczeniu popędu, siły biologicznej, potrzeby przekazania genów, ale i przyjemności oczywiście, jako że to przyjemność ma zwiększać szansę, że będziemy się rozmnażali. Powszechnie uważa się, że to właśnie seks rządzi światem. Jestem nieco innego zdania, dlatego jest na honorowym, ale 3-cim miejscu. "Na tym świecie wszystko sprowadza się do seksu. Poza samym seksem, który sprowadza się do władzy." - Oscar Wilde 2) STATUS - jeśli znasz już "Amię Małp" czyli dokument Discovery, o którym parę dni temu wspomniałem, to wiesz, że tak one (szympansy) jak i my (ludzie) jesteśmy stworzeni do życia w grupie. Grupa to, oczywiście, hierarchia, czyli jedni są wyżej a inni są niżej. W "UWOLNIJ ZAKŁADNIKA - dlaczego nie osiągasz celów i jak to zmienic" omawiam połączenie serotoniny i statusu - w skrócie, im wyżej jesteś, tym lepiej się czujesz - i fizycznie i emocjonalnie. Powiedziałbym (napisał?) tak: Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o STATUS. Ludzie zrobią wszystko / wiele aby, w najgorszym wypadku, nie zaniżać swojego statusu (jak bardzo lubisz kompromitować się publicznie?) a najchętniej, żeby swój status podnosić. Zaryzykuję, że to co nazywamy "obrazem siebie" czy "poczuciem wartości" to inna, wewnętrzna forma postrzegania naszego statusu - w oczach własnych i oczach innych ludzi. I nie oszukujmy się - z punktu widzenia istot społecznych, to co inni myślą o Tobie jest ważniejsze niż to co myślisz sobie przed lustrem Ty. Im wyższy STATUS tym więcej możliwości SEKSU - i, że tak nieładnie określę - seksu z materiałem genetycznie bardziej atrakcyjnym. Gdybyśmy zatrzymali się na poziomie wspomnianych szympansów (a wielu, Bóg mi świadkiem, tam się zatrzymało) to byłoby na tyle: SEKS i STATUS. Ale... mamy jednak dar i przekleństwo (czasami, tylko czasami!) ŚWIADOMOŚCI. Co prowadzi nas, do tego, co moim zdaniem jest NUMERO UNO Subtelne podkreślenie swojego statusu jeszcze nikomu nie zaszkodziło... 1) SENS - który wynika z potrzeby kontroli. Życie jest - nie oszukujmy się - cierpieniem. Nie mówię, że wyłącznie, ale w sporym stopniu. I właśnie po to Ci SENS - żeby to cierpienie umieścić w jakimś kontekście. Co jest tym sensem - powiem dość cynicznie - to nie ma większego znaczenia, z tego prostego powodu, że byle jaki sens jest lepszy niż jego brak. Weźmy przykład pierwszy z brzegu: przypowieść o Hiobie. Miał, powiedzmy to sobie szczerze, dość przejebane, ale "przeramowanie" tego przejebane jako próbę wiary nadaje cierpieniu sens. Twoje cele, marzenia, plany - to jakiś SENS właśnie. W skrócie, SENS to jakaś NARRACJA, historyjka, interpretacja, którą przyjmujesz, żeby cierpienie mniej bolało, żeby życie było bardziej znośne - lub lepsze, po prostu. Nietzsche mówił - i mówił słusznie - że naszym największym wrogiem jest NIHILIZM - czyli brak sensu właśnie. Kiedy oznajmił, w znanych słowach, że "BÓG UMARŁ" to nie chodziło mu o to, że umarł dziadek z brodą mieszkający w chmurach, tylko właśnie pewien PORZĄDEK RZECZY, pewien SENS, który religia sobą reprezentowała. W skrócie - stare wartości zostały naruszone "dzięki" rozwojowi przemysłu i nauki, ale nie pojawiły się nowe. A raczej, te nowe się nie sprawdzają. Czyli ten brak SENSU prowadzi do nihilizmu i DEKADENCJI. Im więcej wyparcia, tym więcej nihilizmu. Im więcej nihilizmu, tym mniej władzy.